Absurdalne pomysły. Nauczyciel od… HCV, prawa i proktologii
5 października 2025
Nie dajmy się rządowej propagandzie – wypujmy dzieci z permisywnej edukacji seksulanej.
Absurdalne pomysły. Nauczyciel od… HCV, prawa i proktologii
5 października 2025
Nie dajmy się rządowej propagandzie – wypujmy dzieci z permisywnej edukacji seksulanej.
Szanowna Pani,
„świętoszkowaty zacofaniec i średniowieczy świr” – to i tak najdelikatniejsze inwektywy, którymi osoby jak my czy Pani będziemy raczeni w najbliższych dniach przez zwolenników „postępu”, a mimo to nie będę owijała w bawełnę – pragnę dziś z całą mocą zachęcić Panią do naszej wspólnej odważnej walki przeciwko edukacji zdrowotnej.
Z pewnością nie uszła Pani uwadze dyskusja na temat tego nowego przedmiotu szkolnego. Sprawa jest szczególnie paląca właśnie teraz, gdyż tylko do 25 września rodzice mają czas na zrezygnowanie uczestnictwa swoich dzieci w tych zajęciach.
Nic więc dziwnego, że ministerstwo i rząd rzuciły wszystkie siły do forsowania swojego fatalnego pomysłu…
Piękne wizje kontra rzeczywistość
Z ich gorliwych wizji wyłania się wspaniały obraz całych szeregów polskich uczniów, które dzięki uczestnictwu w lekcjach edukacji zdrowotnej wybiorą w sklepiku szkolnym marchewki zamiast czipsów, rzucą smartfon w kąt, by trenować sport, nie dadzą się wykorzystać seksualnie i będą szczotkowały zęby przez 2 minuty po każdym posiłku…
A kto w to nie wierzy albo nie daj Boże stawia pytania, ten pruderyjny zacofaniec i zakompleksiony głąb.
Oczywiście prawda jest zupełnie inna. I tak niewiele wystarczy, by ją odkryć!
A wystarczy choćby zajrzeć do podstawy programowej nowego przedmiotu, czyli zestawu obowiązkowych na danym etapie nauczania treści, które ma przyswoić uczeń.
Zdrowie, czyli… prawne regulacje związków partnerskich
Najbardziej kontrowersyjne są oczywiście tematy z edukacji seksualnej, choć – jak udowodnię w dalszej części listu do Pani – nie tylko one.
Jeśli chodzi o tzw. „zdrowie seksualne”, to jak to zwykle u lewicowych ideologów bywa uczniowie muszą koniecznie poznać takie zagadnienia jak stereotypy płciowe, tożsamość płciowa, orientacja płciowa, najróżniejsze rodzaje antykoncepcji, „świadoma zgoda na seks”, in vitro, aborcja, LGBTQ. Słowem: cała gama ulubionych „postępowych tematów” lewicy.
Oczywiście w podstawie programowej nie znajdziemy promocji małżeństwa, rodziny, macierzyństwa, rodzicielstwa… Za to uczeń po lekcjach edukacji zdrowotnej powinien np. umieć „wyszukać przepisy prawne uprawnień i obowiązków związanych z zawarciem związku małżeńskiego praz z prawnymi aspektami funkcjonowania związków nieformalnych w Polsce”.
Takie to właśnie zdrowie…
Nie tylko seks
Ale – na co rzadziej zwraca się uwagę, choć to nie mniej groźny aspekt – nie tylko część związana ze zdrowiem seksualnym powinna budzić obawy rodziców.
Proszę zauważyć, że zagadnienia podstawy programowej dotyczące zdrowia psychicznego czy społecznego bardzo silnie wkraczają w sferę wychowania oraz wartości, w duchu których każda rodzina chce i powinna wychowywać dzieci sama. Tymczasem promocja różnych postaw emocjonalnych, modnych technik psychologicznych i terapeutycznych, podejścia do rozwodów i nowych związków rodziców nie zawsze będzie przecież zbieżna z tym, jak rodzice chcą wychować swoje dzieci…
Nauczyciel od… HCV, prawa i proktologii
Najbardziej zdumiewa mnie jednak fakt, że ministerstwo nie ma żadnego problemu z tym, że tego wszystkiego – od przeciwdziałania HIV,HBV, HCV i HPV, przez medytację uważności, profilaktykę onkologiczną i prawne uwarunkowania związków nieformalnych, aż po zaburzenia psychotyczne i neurodegenracyjne czy też rolę proktologa (sic!) jako lekarza specjalisty zajmującego się tematem seksualności człowieka ma uczyć jeden nauczyciel.
Wuefista znający się na zdrowiu fizycznym i urazach podczas gry w koszykówkę, jako nauczyciel edukacji zdrowotnej ma teraz przestrzegać dojrzewające dziewczynki przed „ubóstwem menstruacyjnym” i uczyć „postawy asertywnej”, a biologiczka – prawnych uwarunkowań związków partnerskich w Polsce.
Czyż łatwiej o większy absurd?!
Ale nie tylko o kuriozalność tej sytuacji chodzi. To zwyczajnie niebezpieczne. Ministerstwo chce, żebyśmy edukację i zdrowie naszych dzieci lekką ręką powierzyli domorosłym psychologom, samozwańczym lekarzom i wychowawcom o nieznanych nam przecież systemie wartości.
Zostało mało czasu!
Myślę, że to wystarczy, by przekonać Panią o konieczności wytoczenia zdecydowanej wojny tym szalonym pomysłom ministerstwa. Już raz udało się wygrać – wtedy, gdy resort ugiął się pod naszą presją i zrezygnował z planu, by edukacja zdrowotna była przedmiotem obowiązkowym. Każdy przy zdrowych zmysłach ma gęsią skórkę na myśl o tym, co byłoby, gdyby całe to szaleństwo miało być przymusowe…
Teraz jednak przed nami walka o to, by jak najwięcej rodziców wypisało dzieci z tego przedmiotu. Aby to zrobić, należy po prostu złożyć w szkole oświadczenie o rezygnacji z zajęć w tym roku szkolnym. Czas mamy tylko do 25 września.
Dlatego teraz, na ostatniej prostej, bardzo proszę Panią o zaangażowanie się w przekonywanie tych rodziców, którzy mamieni rządową propagandą do tej pory wahają się jeszcze, co robić. Można np. przesłać im mojego maila do Pani z argumentacją na ten temat albo wskazać szczególnie kontrowersyjne punkty podstawy programowej, której realizacja zgodnie z polskim prawem – jest obligatoryjna.
Zachęcam też do bezpłatnego pobrania naszej infografiki na ten temat!
Powiadomiliśmy ponad 20 tysięcy szkół
Na zakończenie listu do Pani pragnę podzielić się z Panią dobrą wiadomością – dzięki wsparciu naszych drogich Darczyńców udało nam się powiadomić ponad 20 tysięcy szkół o naszej akcji „Szkoła to nie plaża. Stop pladze gołych brzuchów” oraz udostępnić do bezpłatnego pobrania plakat informujący o stosownym stroju w szkole.
Jeśli mimo to na tablicach informacyjnych w szkole Pani dzieci nie udało się Pani odnaleźć plakatu, a niestosowny strój uczniów na szkolnych korytarzach budzi Pani słuszny sprzeciw, zachęcamy do osobistego kontaktu z dyrekcją i prób przekonania jej do wywieszenia takich materiałów. Przypomnę, że gotowy do druku plakat można pobrać za darmo z naszej strony.
P.S. Z całego serca raz zachęcam Panią do zaangażowania się w walkę o polskich uczniów – o ich moralność, wartości, postawy, a także… rzeczywiste zdrowie! Do edukowania uczniów w zakresie zdrowia fizycznego czy higieny cyfrowej albo obrony przed hejtem w sieci wystarczy taki przedmiot jak godzina wychowawcza, bardziej specjalistyczne treści powinny być przekazywane przez nauczycieli specjalistów, a nie domorosłych psychologów czy przypadkowych seksuologów, a wszystko, co dotyczy wychowania i wartości, powinno leżeć w kompetencjach rodziców! Razem przekonujmy rodziców do postawienia bariery szalonym eksperymentom na naszych dzieciach!