Skandaliczne książki. Uruchamiamy specjalną stronę „Nie czytaj mi, mamo!”

Kilka miesięcy temu rozpoczęłyśmy prace nad uruchomieniem strony zawierającej listę książek, których jako mamy nie polecamy innym mamom.

Skandaliczne książki. Uruchamiamy specjalną stronę „Nie czytaj mi, mamo!”

Kilka miesięcy temu rozpoczęłyśmy prace nad uruchomieniem strony zawierającej listę książek, których jako mamy nie polecamy innym mamom.

Do tej chwili przygotowywałyśmy się od wielu miesięcy. Dziś możemy już zdradzić, nad czym pracowałyśmy od tak dawna.

Zaczniemy jednak od kilku cytatów. Z pewnością szokującą będzie informacja, że pochodzą one z… uznanych przez ekspertów książek dla dzieci i młodzieży.

Oto przykład:

– Kilka tygodni temu mama weszła do mojego pokoju, kiedy się brandzlowałem na łóżku – mówi Tobias. – Natychmiast się odwróciła i wyszła. A potem nie wspomniała o tym ani słowem.
Tobiasowi było bardzo głupio i chciał się zapaść pod ziemię.

– Ale teraz najbardziej wkurza mnie, że weszła bez pukania. Po tym, co się stało, zaczęła pukać.

Wszyscy trzej przyznają, że brandzlują się dosyć często.

– Czasem kilka razy dziennie – mówi Ville. – To się zmienia, ale teraz brandzluję się co najmniej raz dziennie.

Oskar brandzluje się dlatego, że sprawia mu to przyjemność i uspokaja go.

To fragment z „Wielkiej księgi siusiaków”, książki napisanej przez Szwedów i wydanej w Polsce przez wydawnictwo Czarna Owca. Proszę mi wierzyć, że książka obfituje w tego typu fragmenty. Te poświęcone np. przedstawieniom genitaliów w sztuce religijnej w mojej opinii nie nadają się do cytowania.

A oto fragment książki „Twoje ciałopozytywne dojrzewanie”:

Czy tylko kobiety miesiączkują?

Nie. Transchłopcy, czyli osoby, które urodziły się w kobiecym ciele, ale czują, że są mężczyznami, też mają miesiączkę. Jeśli nie przejdą specjalnych operacji, wciąż mają macicę i waginę, a więc również okres.

 

Nieograniczony dostęp

To cytaty pochodzące z książek, które stoją na półkach w dziale literatury dziecięcej i młodzieżowej! Każdy może mieć do nich dostęp!

Wiadomo, że jeśli dorosły zobaczy tytuł „Wielka księga cipek”, to raczej nie weźmie takiej pozycji do ręki. Również tytuł nowości „O kłamczuszku w czarnej sutannie i mądrych dzieciach”, mówi sam za siebie, choć osobiście byłam naprawdę zszokowana, że w XXI wieku można jeszcze sięgać po tego typu zabiegi.

 

Niepozorne tytuły usypiają czujność

Niestety tego typu tytuły mogą jednak wzbudzić zainteresowanie dzieci. Zwłaszcza że coraz częściej takie treści pojawiają się w książkach o niepozornych tytułach.

Weźmy na przykład pozycję „Zlatanka i ukochany wujek”. Po chwili lektury okazuje się, że ukochany wujek dziewczynki jest czynnym homoseksualistą, a dziecko urządza sceny zazdrości o „partnera” wujka.

Albo przekartkujmy książkę, którą syn mojej znajomej otrzymał w prezencie -„Opowieści dla chłopców, którzy chcą być wyjątkowi”. Oto kilka fragmentów opisów bohaterów, których mają zdaniem autora książki naśladować młodzi chłopcy:

Alan L. Hart:
Kiedy Alan był mały, nazywał się Lucille. Jego rodzice nazywali go tak, ponieważ myśleli, że jest dziewczynką. Ale Alan nie czuł się komfortowo we własnym ciele. Nie czuł się dobrze, ponieważ ciało dziewczynki było dla niego jak więzienie.

Balian Buschbaum:
Balian czuł, że jest chłopcem, choć urodził się w ciele dziewczynki. Jego rodzice nazywali go Yvonne. Wychowywali go jako dziewczynkę, chodził w dziewczęcych ubraniach i konkurował z innymi dziewczynami.

Jeffree Star:
Jeffree miał trzynaście lat, kiedy pokochał makijaż. Jego tata zmarł wiele lat temu, a jego mama całymi dniami pracowała, więc Jeffree dużo czasu spędzał sam. Z nudów przeszukiwał szafki mamy i malował się jej kosmetykami (…)
Kiedy Jeffree miał piętnaście lat, zaczął malować się do szkoły, farbować włosy na neonowe kolory i wkładać ubrania swojej mamy. (…)

 

Czy są to odpowiednie wzory do naśladowania dla naszych synów?

Weźmy inny przykład – przecierałam oczy ze zdumienia, przeglądając barwnie ilustrowaną książkę dla dzieci „O sołtysie Salomonku i tęczy” autorstwa jednego z byłych pracowników najbardziej znanego magazynu erotycznego. Bohater książki, zaniepokojony, że jego syn uwielbia wpatrywać się w tęczę, docieka, do czego ona służy. Poszukiwania odpowiedzi prowadzą go m.in. do sprzedawcy w wiejskim sklepie. Oto fragment dotyczący sklepikarza:

(…) jego żonie Małgorzacie puściły nerwy.

– Macieju! – krzyknęła. – Stare jaja są dla ciebie ważniejsze ode mnie!

– Gosieńko, one są przeterminowane. A ty nie.

– Masz rację. Jeszcze nie jestem przeterminowana – oznajmiła chłodno Małgorzata, po czym zdjęła fartuch, cisnęła go na podłogę i odjechała w świat z przystojnym kierowcą autobusu.

Nie pomyliłam się też, podejrzewając, w jaki sposób w książce zostanie ukazany proboszcz, któremu sołtys również zadaje pytanie o tęczę.

(…) Tak, tęcza. Po co ona jest? Przecież w naturze wszystko czemuś służy! (…)

– Tęczy nie ma – oznajmił proboszcz. – To kłamstwo!

– Ależ ja ją widziałem…

– Nie widziałeś! – huknął na Salomonka proboszcz.

(…) drugą pilnie strzeżoną tajemnicą proboszcza było to, że urodził się daltonistą, zatem nie rozróżniał kolorów. W jego oczach świat był czarny, biały i szary. Ukrywał jednak tę swoją przypadłość od tak dawna, że sam już o niej zapomniał.

Na rysunku ilustrującym powyższy fragment obok zaczerwienionego proboszcza z kieliszkiem nalewki, widać ścianę plebanii, a na niej obok obrazu papieża i Matki Bożej wisi przystrojony obraz… św. Sebastiana. Warto pamiętać, że to właśnie postać świętego męczennika została przez lobby LGBT uznana za „gejowską ikonę” i „patrona homoseksualistów”.

 

Uruchamiamy projekt „Nie czytaj mi, mamo”

Nie chcęmy przytaczać zbyt wielu tak gorszących opisów. Proszę nam wierzyć na słowo – półki w księgarniach pełne są literatury z tego typu wtrętami.

Dlatego kilka miesięcy temu rozpoczęłyśmy prace nad uruchomieniem strony zawierającej listę książek, których jako mamy nie polecamy innym mamom. Projekt nazwałyśmy nieco przewrotnie „Nie czytaj mi, mamo!”

Mamy nadzieję, że dzięki niemu już żaden rodzic nie będzie musiał w trakcie czytania wypożyczonej przez dziecko z biblioteki czy kupionej w sieci książki w popłochu wymyślać alternatywnej treści.

Zestawienie niepolecanych książek w jednym miejscu pozwoli również uświadomić rodzicom skalę zagrożenia. Z rozmów z rodzicami wiem bowiem, jak wiele osób zupełnie nie zdaje sobie sprawy, na jak gorszące treści można się natknąć w publikacjach dla dzieci.

Nic dziwnego – większość z nas dorastała w poczuciu szacunku i zaufania do książek. Za słowo drukowane każdy brał kiedyś większą odpowiedzialność. Dziś literatura dziecięca i młodzieżowa stała się orężem ideologicznej propagandy.

 

Zgłaszajmy książki, bajki i filmy!

Dlatego z pomocą przychodzi właśnie nasz serwis internetowy nieczytajmimamo.pl. Jego zadaniem jest m.in. uczulenie rodziców, by zwracali baczną uwagę na zawartość dziecięcych lektur. Ja sama już teraz zawsze uważnie kartkuję każdą książkę, zanim daję ją do przeczytania swoim dzieciom…

Warto też wspomnieć o tym, że strona została zaprojektowana w taki sposób, by również użytkownicy sami mogli zgłosić nam książki, których nie polecają innym rodzicom. Mamy nadzieję, że pozwoli to na stałe poszerzanie bazy niepolecanych książek.

 

Jakich książek nie polecamy?

Na naszej liście znajdą się nie tylko książki o takiej tematyce, jaką przytoczyłam powyżej. Chcemy prezentować tam również tytuły, które naszym zdaniem są po prostu mało wartościowe lub mogą zniweczyć trud podejmowany przez nas każdego dnia w niełatwym dziele wychowania.

Dla przykładu można przywołać w tym miejscu choćby wizerunek ojca w książeczce „Tata Oli przeklina” (część większej serii), czy np. styl i treść bardzo poczytnych książek dla młodzieży z serii „Rodzina Monet” (wprawdzie są one przeznaczone dla 16-latków i starszych, ale jak można przeczytać np. na forach bibliotekarzy, sięgają po nie dużo młodsze dzieci, nierzadko przy aprobacie rodziców hołdujących zasadzie „lepiej żeby dziecko czytało cokolwiek niż nie brało książki do ręki”).

Drugim frontem w zatruwaniu dziecięcej wrażliwości stały się bajki i filmy dla dzieci. Dlatego już zawczasu przygotowałyśmy osobną zakładkę, w której znajdzie się miejsce na niepolecane filmy animowane.

Razem ustrzeżmy dzieci!