Pismo do Prezydenta m. st. Warszawy w sprawie poradnika „Nierówność w języku”

Z niepokojem obserwujemy, jak Urząd Miasta Stołecznego Warszawy włącza się w nachalnie propagowaną przez skrajnych ideologów koncepcję walki płci. Pragniemy zwrócić uwagę Pana Prezydenta na fakt, że w ten sposób na szwank zostaje narażona powaga urzędu, który wspiera niepoważne koncepcje…

Warszawa, 24.02.2023

Zarząd Konfederacji Kobiet RP

al. Zjednoczenia 50/U2

01-801 Warszawa

kontakt@konfederacjakobiet.pl

KRS: 0000653444

NIP: 7010643105

 

 

 

Sz. P. Rafał Trzaskowski

Prezydent m. st. Warszawy

Pl. Bankowy 3/5, pok. 129

00-950 Warszawa

 

 

Szanowny Panie Prezydencie,

z niepokojem obserwujemy, jak Urząd Miasta Stołecznego Warszawy włącza się w nachalnie propagowaną przez skrajnych ideologów koncepcję walki płci. Pragniemy zwrócić uwagę Pana Prezydenta na fakt, że w ten sposób na szwank zostaje narażona powaga urzędu, który wspiera niepoważne koncepcje.

Obszernej krytyki merytorycznej wymaga wydany niedawno przez Warszawską Radę Kobiet wraz z Pełnomocniczką Prezydenta ds. Kobiet poradnik zatytułowany „Nierówność w języku”.

Trudno powstrzymać się od ironii i sarkazmu, gdy czyta się fragmenty o opresyjnym systemie morfologicznym polszczyzny, który jest przejawem niesprawiedliwości, a ta z kolei „jak każda niesprawiedliwość wiąże się z naruszeniem ludzkiej godności i autonomii, ograniczeniem prawa do swobody działania, rozwoju, a także dostępu do ważnych zasobów społecznych”.

Byłybyśmy niezwykle rade usłyszeć choć jeden przykład sytuacji, w której zastosowanie np. czasownika jedliśmy pizzę dla określenia sytuacji, w której pizzę jedli wspólnie i mężczyźni i kobiety upokorzyło spożywające pizzę kobiety czy ograniczyły ich prawo do swobody działania…

Odpowiedzialności za słowo próżno jednak szukać w poradniku. Jego autorki swobodnie snują swoje rozważania na temat opresyjnej polszczyzny: Dominacja męskich nazw i rodzaju gramatycznego skutkuje między innymi językową niewidzialnością dziewcząt i kobiet.

Potwierdzeniem owej strasznej „niewidzialności kobiet” w języku mają być badania przeprowadzone wśród uczniów. W poradniku przytoczono m.in. wyniki eksperymentu, w którym poproszono dzieci i młodzież ze szkół podstawowych o narysowanie portretów ludzi wykonujących zawód naukowca, pilota i policjanta. Miażdżąca większość dzieci (80 proc.) narysowała – o zgrozo! – mężczyznę. Gdy natomiast zastosowano słownictwo „równościowe”, męską postać narysowało już tylko 60 proc. dzieci.

Najwyraźniej fakt, że te zawody są w Polsce wykonywane w przeważającej mierze przez mężczyzn nie stanowił najmniejszej przeszkody dla rzetelności tego badania…

Nawet słuszny postulat używania przyrostków żeńskich w nazwach zawodów i funkcji jest w poradniku motywowany nie dbałością o językową precyzję, ale ideologicznie ujmowaną „nierówność w języku”, co sprawia, że w odbiorcach może to powodować wyłącznie opór.

Chciałybyśmy zwrócić uwagę Pana Prezydenta również na sposób, w jaki w poradniku kontrargumentuje się słuszne obiekcje użytkowników polszczyzny wobec derywatów zawierających zbitki spółgłoskowe -nktk- czy -rżk-. Choć problem z wymową tych wyrazów obiektywnie istnieje (proszę spróbować samemu wymówić np. słowo adiunktka lub pediatrka), badaczki przywołują badanie przeprowadzone na 40 osobach, z którego wynika, że choć rzeczywiście większość badanych nie jest w stanie płynnie wymówić słowa adiunktka, to z pozostałymi derywatami radzi sobie blisko 100 proc. osób, „zwłaszcza po dwukrotnym wymówieniu”.

Stanowisko Konfederacji Kobiet jest jasne: polszczyzna ze swoim wspaniałym systemem morfologicznym ma wszystkie potrzebne narzędzia, by tworzyć proste żeńskie nazwy zawodów od męskich za pomocą zwykłych formantów. Tyle że nie za wszelką cenę i nie z powodów ideologicznych, ale po to, by język jak najprecyzyjniej i jak najcelniej oddawał rzeczywistość. A ta jest dwupłciowa.

Dlatego nie ma żadnego powodu, by unikać żeńskich formantów, ale jeśli sufiks tworzy nazwę, której wymowa jest utrudniona, należy zastąpić ją strukturą opisową – np. zamiast karkołomnej adiunktkipani adiunkt, zamiast chirurżkipani chirurg itd.

Niestety, tego typu zdroworozsądkowej argumentacji próżno szukać w poradniku.

To samo dotyczy postulowanych przez autorki zabiegów mających na celu kompulsywne wręcz dodawanie rzeczowników żeńskich tam gdzie w zupełności wystarcza jeden rzeczownik (czytelnicyczytelniczki zamiast zwykłego czytelnicy, uczniowieuczennice zamiast po prostu uczniowie) lub też usilne szukanie sztucznych konstrukcji „neutralnych płciowo” jak np. osoby uczące się zamiast uczniowie.

Tego typu postulaty ograniczają spontaniczność wypowiedzi, godzą w naturalne tendencje języka, a przede wszystkim są przejawem ideologicznej nowomowy, z którymi Urząd Miasta Stołecznego Warszawy nie powinien mieć nic wspólnego.

Nie do zaakceptowania są również inne ideologiczne wtręty na stronie warszawskiego Ratusza, jak np. wniosek o objęcie patronatem jakiegoś przedsięwzięcia przez Warszawską Radę Kobiet, w którym słowo patronat zastąpiono nienotowanym przez słowniki ogólne i nieznanym większości użytkowników polszczyzny ideologicznym neologizmem matronat. Choć pochodzące z łaciny słowo patronat odnosi się do instytucji opieki nad wyzwoleńcem lub klientem w starożytnym Rzymie, feministkom kojarzy się ono najwyraźniej ze znienawidzoną rzekomą dominacją językową mężczyzn nad kobietami.

Równie absurdalne jest pochodzenie anglicyzmu herstoria, który również znalazł się w dokumencie Rady. Cząstkę his- kojarzącą się z zaimkiem odnoszącym się do mężczyzn zamieniono na cząstkę her- według zaimka dotyczącego kobiet, mimo że wyraz historia pochodzi z greki i z zaimkową wojną płci ma niewiele wspólnego.

To niedopuszczalne, by Ratusz popierał tego typu ignorancję.

Ponadto pragniemy przypomnieć Panu Prezydentowi, że ustawa o języku polskim wyraźnie precyzuje, że językiem urzędowym organów jednostek samorządu terytorialnego jest język polski, a nie jego feministyczne wariacje, tworzone w wąskim gronie lewicowych radykałek.

Liczymy, że dzięki naszemu głosowi rozsądku zadba Pan o to, by na stronach Ratusza i podległych mu instytucji nie pojawiały się jakiekolwiek przypadki niepoważnej ideologicznej nowomowy, by sam urząd nie był wprzęgnięty w walkę płci, a trendy językowe kształtowane przez ratuszowych urzędników nie będą od tej pory rozmijały z naturalnymi tendencjami polszczyzny.

Z wyrazami szacunku

Zarząd Konfederacji Kobiet RP

PS W napisanym przez Pana Prezydenta wstępie do poradnika czytamy: Podstawową funkcją języka, który ma wspierać edukacyjną i społeczną inkluzję, jest łączenie, a nie dzielenie społeczeństw. Warto zwrócić uwagę na fakt, że owemu „łączeniu” z pewnością nie służy neomarkistowska koncepcja walki płci, według której w języku prześladuje się kobiety za pomocą przyrostków (znienawidzone przez feministki przyrostki żeńskie -owa, -ina, -anka, -ówna w nazwiskach odmężowskich i odojcowskich) lub ich braku (w nazwach zawodów i funkcji). Pogłębiają one jedynie podziały, sztucznie wytworzone wcześniej przez tego typu środowiska.